SSP. South Sudanese Pound. Możesz go mieć mnóstwo, a jakoby nie było. Jak jesteś kolesiem w wieku kwalifikującym do prokreacji, jest jeszcze gorzej.
Wieczorna aktualizacja od Krystiana przyniosła wieści o zabitym obywatelu UK, pracującym w jednej z organizacji tutaj działających. Podejrzewano motyw rabunkowy, ale wygląda na to, że na kogoś krzywo popatrzył. Scena jak z filmu: facet jechał sam w nocy samochodem, dojechał do miejsca pobytu, strażnicy nie zdążyli zamknąć bramy przed samochodem, który zaraz za nim wpadł na podwórko. Chwilę potem strzały, sprawca ucieka. Moi gospodarze wprowadzają w związku z tym godzinę policyjną dla wszystkich swoich pracowników. Żadnego szwendania się, żadnego joggingu po 19:00. Nerwówka w mieście wzrasta.
W radiu na odwrót. Trzeba przyznać, że moja klasa nie pdoli się w tańcu. Danis, którego wziąłem dzisiaj na ruszt, złapał w końcu ideę programowania playlist. Niepytany zajął się dzieleniem piosenek na kategorie i gdyby nie awaria UPS-a w studiu, pewnie byśmy to wszystko połapali.
Na prąd z miejskiej elektrowni radio musi jeszcze poczekać. Jak szacuje Kładżi, jeszcze tylko 10 lat. Nieśmiało zauważyłem, że nie dałbym chyba rady w takiej robocie, gdzie co pół godziny trzeba podnosić UPS, bo zatyka się od nagłych skoków napięcia, bo jacyś cwele nie potrafią naprawić generatora. Kładżi westchnął tylko, że pewnie sam by to dawno rzucił, gdyby nie wiara w radio i w to, że słowa płynące z radia w końcu zmienią coś w umysłach ludzi. Nawet nie zauważyłem, jak szybko się ściemniło, tak mnie wciągnęła rozmowa na tematy.
– Mentalnie jesteśmy w XVIII wieku – zaczął Kładżi. – Zajęci zupełnie bezsensownymi rzeczami, jak we śnie jakimś. Chcesz się ożenić? W Polsce to pewnie łatwe – idziesz do rodziców swojej dziewczyny, klękasz na kolanko, potem do księdza. U nas teoretycznie też. Jeżeli mieszkałbyś w Sudanie, to też poszedłbyś do rodziców swojej dziewczyny lecz dowiedziałbyś się, że trzeba przyjąć na siebie zobowiązanie. W postaci np. pięciuset krów.
Kręcę głową. – Nie powiesz mi chyba, że nadal krowy są ważniejsze od ludzi. – Pewnie, że są. Rodzice panny młodej, ceremonia, ksiądz. Trzeba 150 krów. Wiesz po ile jest krowa? Po 500 dolarów. To powiedz mi skąd taki młody chłopak weźmie taką kwotę? Więc wszyscy żenią się na „kredyt”. Potem spłacasz krowa po krowie swoją żonę, sam stając się niewolnikiem. Raczej nie dożyjesz końca spłaty, więc dług przechodzi na twoich synów. Masz naście lat, dostajesz pierwszą pracę, ciężko pracujesz i jesteś szczęśliwy, że będziesz niezależny. Wtedy przychodzi jeden wujek i drugi. Mówią: spłać swoją matkę, bo ojciec nam nie zapłacił. I płacisz. Potem za żonę, a potem twoje dzieci płacą. I tak płacą pokolenia. Wyobraź sobie, że jesteś młodym chłopakiem. Hormony buzują, wkoło dziewczęta, a ty masz z tyłu głowy, że twojej rodziny nie stać na to. Zostaje picie. Albo karabin. Więc choć sam chciałbym jak najwięcej zrobić dla kraju, to młodym radzę: jedźcie za granicę, nawet do Ugandy, tam się żeńcie, żebyście nie musieli nikogo spłacać. Jak miejscowi przestaną sprzedawać córki, jak ich córki zaczną się żenić z obcokrajowcami, może w końcu ktoś się obudzi.
Kładżi żyje marzeniem, że dorobi się, odłoży jakąś kasę a kiedy lokata zaprocentuje, przekaże jakąś część na działania, które poprawią choć odrobinę okolicę. Jakaś szkoła, sierociniec może. Ale na razie sam spłaca – swoją żone.