Po raz pierwszy mam komplet papierów – piękną kolorową wizę ze zdjęciem wyskanowanym z paszportu oraz kolorową pieczątkę o aliensach. Do trzech razy sztukah.

Ale łatwo zbyt nie było – trzeba było się ruszyć w południe do tutejszego MSW, zlokalizowanego w uroczej dzielnicy, gdzie wysokie na dwa metry mury z drutem kolczastym koresponsują z wielkimi stertami śmieci, głównie butelek po napojach. Niektóre są spalone. Śmieci, nie mury.

MSW RSS mieści się w ładnym parterowym budynku. Jego projekt wskazuje na misję amerykańską, ale malowali miejscowi. Podobnie jak w innych instytucjach, panuje tu system biurkowo-kanciapowy, gdzie przy każdym (niemal) biurku należy wnieść opłatę. Bo przecież za coś ci urzędnicy muszą pracować. Wypełniłem formularz, w którym zapytano mnie m.in. o to jakie mam wykształcenie. Niestety, nie miałem przy sobie kopii dyplomu (gwiazdka oznaczała „wymagane”). Zapytano mnie też o zawody wykonywane w ciągu ostatnich 10 lat. Wreszcie, pan policjant chciał się dowiedzieć, dlaczego poruszałem się po kraju bez wizy. Pokiwał głową, kiedy opowiadałem, że moje pozwolenie na wjazd zostało wydane w dniu przyjazdu. Jednocześnie poprosił, bym tego nie robił więcej, bo ma to swoje konsekwencje.
Konsekwencje zobaczyłem na podwórku, oficjalnie dziedzińcu. Przed zamkniętą na kłódkę komórką wielkości kurnika, zobaczyłem sześć par butów, głównie adidasów, w lepszym stanie niż stół Durczoka. Remmy, który załatwiał sprawy z ramienia moich gospodarzy wyjaśnił, że w ten sposób traktują tu turystów, którzy wpadają niezapowiedzeni. Do komórki, aż się ojczyzna zainteresuje. Witamy w kraju w stanie wojny domowej.

Po dniu ciężkiej pracy na odcinku mogę liczyć na relakso. Dzisiaj nie mam już siły na pływanie, ale jutro pójdę do tego basena. Tymczasem telewizja – wczoraj był Harry Poter i John Tucker. Dzisiaj o mały włos a dałbym się złapać na film z Britney Spears w roli głównej. Ale na MComedy dają „Śmierć na pogrzebie”. Tutaj usnę.

Posłałem Dżonu zdjęcie mojej klasy. Odpisał, że cieszy się, że znowu jestem w Dżubie. Dodał, że jeszcze bardziej cieszy się, że… nie musi opuszczać Seattle.