Wróciłem do domu i pierwszą rzecz, na którą się natknąłem, była wielka (A3) zafoliowana kartka, przybita do drzewa przy wjeździe. Nie cierpię traktowania tego drzewa jak słupa ogłoszeniowego, ale widocznie chcieli, żebym pojechał. No to pojechałem.
Niedziela, 18:00, remiza wiejska. Spotkanie z miłościwie panującym Wójtem. W sprawie gospodarki odpadami. Dwudziestka podirytowanych osób i wójt, siedzący za stołem. Pingpongowym. „Przepraszam Państwa, że nie dla wszystkich znalazło się miejsce…” – kiepski punkt wyjścia do rozmów, gdy siedzi tylko wójt i jego trójka asystentów. „Może następnym razem…”. Nadzieja na lepsze przyświecała temu spotkaniu, bo konkretów było tyle co kot napłakał.
Z jednym wyjątkiem – wiemy, ile będziemy płacić. W naszym przypadku nie jest źle – miesięcznie dwa złote mniej niż dotychczas. Inni mają gorzej – przy pięciu osobach w gospodarstwie, robi się 12 zł-25 zł drożej.
I to była najspokojniejsza część zebrania, podczas którego wójt próbował traktować wszystkich zadających pytania jak niedocofów. Pytanie o eternit – jakkolwiek było pytaniem z dupy – wójt śmieje się z pytającego. Dobrą zbiórkę zaliczyła Gosia S.:
Wójt: przypomnę, że na terenie gminy działa program zbiórki azbestu i gmina nieodpłatnie zabiera zalegający eternit
Gosia: od kiedy?
Wójt: od dwóch lat, systematycznie zbieramy…
Gosia: jak możecie zbierać, jak zalega
Wójt: gdzie zalega?
Gosia: u sołtysa.
Czego nie wiemy:
- Co będzie można odsortować, na jakich warunkach przyjmą kubek po jogurcie i czy w ogóle. Bo to rozmowy przed wyborem operatora, przed przetargiem, ogólnie za wcześnie
- Jakie są obowiązki gminy w zakresie utrzymania porządku. Zapytałem, czemu tego nie ma tego w regulaminie utrzymania czystości, skoro w jego poprzedniej wersji było to rozpisane. Wójt z drwiącym uśmieszniem „wyjaśnił”, że uchwała została skrócona z powodu „nacisku województwa”.
- Kto zajmie się śmieciami w rowach. „drogi pozostają w gestii powiatu”. Czyli nikt.
- Kto zajmie się śmieciami w lasach. „Lasy są prywatne”. Czyli mój kawałek lasu przy drodze, gdzie wszyscy srają i opróżniają popielniczki też mam sprzątać sam.
- Kto odpowie za przestrzeganie sztuki nówki uchwały i regulaminu. Zapytałem, czy policja czyli listonosz, bo tego też w regulaminie nie ma. I znów, wymijająca odpowiedź, że „chyba nie ma się pan czego obawiać, poza tym to reguluje ustawa”. No to niech nam pan zreferuje, bo my tu nie jesteśmy po prawie. „Wszystko będzie wiadomo, ale proszę nie liczyć, że to będzie pilnowane w dwa dni po wejściu ustawy”. No to w ile, mamy jakieś specjalne lokalne vacatio legis? „Poza tym, wie pan, to co sobie wymyślą na górze”. Wiem, mało mnie to obchodzi, bo rozmawiamy o tym, co na dole, a za to pan odpowiada.
Wójt zakończył posiedzenie, mówiąc, że najchętniej to by nic nie zmieniał, ale „wicie rozumicie”, kazali mi. Szkoda tylko tego wieczora. Zmarzłem i dowiedziałem się, że jestem głupkiem.