Jadąc po chleb już kilka razy zastanawiałem się, czy tych puszek, które leżą w rowie starczyłoby aby uzbierać kilogram (tych po piwie na kilo wchodzi 56). Dobry temat na zakład. Z matmy zawsze byłem noga, więc obliczenie ile tego może leżeć na dziewięciokilometrowej drodze do sklepu było poza kompetencjami. Trzeba zrobić proporcje, uwzględnić statystykę, rachunek prawdopodobieństwa…
Dlatego też, jadąc dzisiaj po sprawunki postanowiłem otworzyć szeroko oczy i sakwę, aby przeprowadzić dowód.

Zwykle męczę się na tej trasie bo za mocno wciskam pedały na pierwszym kilometrze (zapominam, że jest pod górkę). Dzisiaj zmęczyłem się od nieustannego zatrzymywania się i ruszania. Dojazd do sklepu zajmuje normalnie w granicach 20 minut. Dzisiaj zameldowałem się pod sklepem po 1 godzinie i 28 minutach. Przykładałem się do badania.

Najwięcej wyrzucają puszek po „Tigerze”. To pewnie efekt bojkotu marki. Dalej „Rockstar” i „Redbull”. Nie wiedziałem skąd taka popularność napojów tzw. energetycznych, ale na liście najczęściej spotykanych plastików są butelki po kefirze. Chodzi zatem o dobre rozpoczęcie dnia. Potem w klasyfikacji „Perła”, „Okocim”, „Żubr”. Stawkę zamykają „Coca-Cola”, „Mirinda” oraz „Pepsi”.

Podsumowując: 9,2 km -> 1,18 kg. Przegrałbym.