Wczoraj popołudniu znowu miałem napad upcyclingu. Zaistniała potrzeba instalacji miksera w zasięgu ręki. Pierwsza myśl – wpuścić w blat. Ale wtedy mniej kawy postawię na blacie, albo kawa w mikserze. Druga myśl – szuflada, ale przy blacie o głębokości 80cm wysunięcie miksera poza krawędź biurka da takie siły wyrywające na szufladzie, że będę ścianę z podłogi zbierał. Może zatem wózek? Kwerenda allegro na hasło „stojak rack” dała odpowiedź negatywną. Bo taki wózek musi być „otwarty” na dole, żeby mnie nie denerwował tym, że zamyka (optycznie) jakąś przestrzeń. Poszedłem do szopy. Tam czekały dwie nogi od biurka „Gelsted” z Jysk, które skasowałem kilka lat temu. Nogi „wyrzucałem” w tym czasie chyba ze trzy razy, bezskutecznie, bo #przydasie. Po przycięciu, przemalowaniu, obrocie o 90 stopni, dokręceniu kółek i wsporników ze listewek, powinny dać całkiem przyjemny wózek na mikser i procesor mikrofonowy, który zamieszka pod blatem. Tymczasem – dobra pogoda na malowanie.