Cały dzień szukałem śpiwora. Wszystkie szuflady, schowki, w drewutni nawet byłem i w bagażniku saabolotu. Jak mawiają mądrzy ludzie, ranek mądrzejszy od wieczora. Udałem się więc na spoczynek, a rano rozpocząłem akcję od poszukiwania paragonu z października, aby ustalić jakiej to firmy był śpiwór, by na tej podstawie przypomnieć sobie kolor i prawdopodobne rozmiary tobołka. Na paragonie nie znalazłem śpiwora. Teraz sobie przypominam. Wyjąłem go z koszyka. Pojechałem ze starym, tym który mi psy zjedli. Ja kontra Ten Niemiec 0:1.