Pociąg TLK Pomarańczarka przyjechał dziś z opóźnieniem 27 minut. Wczoraj były to grubsze szachy – w chwili kiedy machnąłem ręką i opuściłem peron, miał w plecy 60 minut. Ale z drzewami na torach, jak to mówią – nie pohandlujesz. Więc mając w pamięci, że na bilecie napisali o braku gwarancji miejsca siedzącego, dałem sobie spokój.
Dzisiaj Orkan Grzegorz mi wynagrodził. Dzisiaj mogłem sobie wybrać miejsce. Wręcz wybrałem sobie cały wagon. Sprawdziłem czy się drzwi domykają, rozprostowałem nogi, zgasiłem światło, wsunąłem bambosze, przepraszam, proszę.