Miałem wolny dzień, więc popłynąłem promem do Żuromina. Łódź przybiła do stanowiska 17 zajezdni autobusowej przy P.H.U. „Puma”. Wyskoczyłem na ląd i pomyślałem, że skoro już tu jestem, to odwiedzę Błękitnego w jego radiu. Zastałem go, ale nie miał dla mnie czasu, bo montował film. Poszedłem więc na przystanek i poczekałem na łódkę do domu. Przypłynęła po kwadransie, ale jeden z pasażerów zorientował się, że zapomniał o babci, więc łódka zawróciła. Niestety, zawracając zahaczyła o krawężnik. Rzuciło. Wypadłem za burtę. Poczułem chłód podłogi. Nie było na niej kołdry.