Miałem kiedyś jeden telefon LG, co nauczyło mnie, że nie można kupować telefonów od producenta lodówek. Wyszedł nowy – jak czytam w jednym z serwisów internetowych, muszę mieć bo ma pokrytą skórą tylną klapkę.

Niestety, wciąga prąd jak rzeczona lodówka. „[…] został wyposażony w akumulator litowo-jonowy o pojemności 3000 mAh. Pojemność ta jest absolutnie wystarczająca i zapewnia działanie urządzenia przez jeden dzień”. Aż jeden dzień.
Lecz czy można się spodziewać większych wymagań od gościa, który w tej samej recenzji pisze: „Wiele razy złapałem się na tym, że podczas rozmowy z kimś, gdy smartfon leżał na stole, lubiłem go dotykać i czuć jego fakturę”.
A gdyby jeszcze poczuł za to cudo fakturę VAT…