Siedemnasty rok telepracy rozpoczynam od lektury książki, która ma mi pomóc wyjść z niemocy i marazmu. Niełatwo jest wstawać codziennie i pokonywać w pidżamie pięć metrów dzielących od biurka. To najtrudniejsza książka, jaką w życiu czytałem. Nie mogę jej przejść, muszę wracać i czytać dwa razy jeszcze. Dlatego jestem dopiero w połowie. To straszna książka. Tytuł kłamie. Nie jest bezstresowo. Książka nazywa rzeczy po imieniu. Książka wskazuje palcem: jesteś leń, jesteś bumelant. Ale nie to jest najgorsze. W każdym rozdziale autor straszy, że będę musiał posprzątać.
10 stycznia 2016