Stanisława Ryster w „Polska The Times” przy okazji sprawy reaktywacji „Wielkiej Gry” poruszyła problem, z którym mierzymy się przy każdym naborze do radia. A nie jest lekko, bo potrafią przyjść studentki po logopedii i sadzić takie kwiaty jak poniżej.
– Jeszcze jak wyjdzie na scenę stary aktor, to ja rozumiem każdą literę, jaką wypowiada. A te młode aktorki doprowadzają mnie do szału: „Dzisjej”. W każdej reklamie jest „dzisjej” i „mjiłosc”