Przyznam, że wciągam się w śledzenie zawodów żużlowych. Jest to dla mnie nowe doświadczenie, bo do tej pory stosowałem taktykę „DJ siedzi z dala, DJ sie nie wp****ala”. Ale jest tam taki jeździec nazwiskiem Drabik, co powrócił po przerwie do jazdy i daje mi mnóstwo uciechy – jednak nie swoją jazdą na torze, tylko tą poza nim.
Sprawa jest taka: zawodnik Drabik miał „kosę” z jednym takim dziennikarzem i w ogóle nie chciał z nim rozmawiać (zupełnie się nie dziwię, bo to pacan jest ten dziennikarz, nie wiem po co go zabierają na te transmisje). Przekonano go (Drabika) jednak, że dla dobra klubu powinien, bo sponsorzy, telewizja, wiesz rozumiesz. Więc się chłop przełamał i porozmawiał. Był superkulturalny, megaelokwentny, stosował wszelkie prawidła poprawnej polszczyzny, piękne słownictwo, aż się obudziłem i zacząłem słuchać. Tenże Drabik dla jaj powiedział w wywiadzie, że nie czerpie radości z jazdy – ot, głupia odpowiedź na banalne pytanie z cyklu „jak powstają twoje teksty”.
Jednak nie wszyscy zrozumieli co się właśnie wydarzyło na ekranie i zaczęło się… W narodowe rozkminianie słów Drabika włączyły się również inne poza telewizją transmitującą te mecze. No i teraz hehe Drabik jedzie po bandzie w każdym wywiadzie, opowiadając w tym ultrakulturalnym „ąę” stylu kolejne niestworzone historie. Żeby dać próbkę, cytat z „Przeglądu Sportowego” za onet.pl: „Radość? Obawiam się, że nie wiem czym jest radość. Jazda na motocyklu jest dla mnie niezwykle interesująca, a atmosfera na lubelskim stadionie była wyjątkowa. Dawno tak fascynującego wieczoru nie doświadczyłem. Upajałem się każdą chwilą.” Czujecie to? „Niezwykle interesująca”, „fascynujący”, „upajałem się”… Wyobraźcie sobie do tego obrazek z kamery, a na nim typa, który właśnie zjechał z toru wyścigowego i sadzi te farmazony z kamienną twarzą. Założę się, że po zastosowaniu środków halucyno- ogląda się to wybornie, ale i na trzeźwo to sprawa niekiepska!
25 kwietnia 2022