Pozdrawiam kierowcę ukraińskiej ciężarówki, za którą jechałem w deszczu od Radomia. Tak całkiem na serio pozdrawiam, bo dawno nie spotkałem takiego połączenia płynnej jazdy z ogromnym respektem do poustawianych po drodze znaków, jak i terenu zabudowanego.
Naturalnie, ci za mną mrugali światłami i poganiali, żebym go brał – ale w obliczu tego niecodziennego zjawiska, pomimo okrutnego zmęczenia wybrałem jednak relaks.