TLK Lublin-Bydgoszcz. Starszy pan, który dosiadł się w Puławach, zagaduje podstarzałego dresiarza. Typ ma na oko cztery dyszki, ale wciąż „reprezentuje”. W biało-czerwonym uniformie rbk (kompletny zestaw z czapeczką), i ze starannie przystrzyżoną glacą, Gustowny kolczyk zdobi brwi. Pozbawiony tych atrybutów mógłby być twarzą ONR. Nie dziadek, dresiarz. Dziadek więc zagaja:

– Do roboty pan jedzie?
– Nieeeee, z roboty lece. W Kraśniku pracuję w jednej firmie rozbiórkowej. Koledzy jutro jadą samochodami, a ja muszę dzisiaj do Bydgoszczy.
– To nie dało rady zaczekać do jutra?
– Nie dało, w urzędzie pracy mi termin wyznaczyli na dzisiaj. Wie pan, muszę się stawić, żeby potwierdzić że bezrobotny.
– A, to normalnie kuroniówkę pan bierzesz?
– Nie, ale jak się nie stawię, to ubezpieczenie mi przepada.
– Ano tak, no to faktycznie, trza jechać… Przechlapane.

Śmierć frajerom, co nie?