Nawet bez przekrzywionego kubła Spinney denerwował się przed swoim debiutem w obecności Jima. Dopiero tamtego ranka zdecydował, jaki głos otrzyma Oscar – zainspirował go szorstki taksówkarz z Bronxu, który wiózł go do studia i zacharczał: „Dokąd jedziemy?” – i miał się dopiero dowiedzieć, czy spełni oczekiwania Jima. […] Jim czekał cierpliwie, gdy lalkarz zakładał pacynkę na lewe przedramię i dziwnie ustawiał się za wyciętym kubłem. Po chwili Jim zapukał w pokrywę; podniosła się z hukiem i wyblakły pomarańczowy Oscar wyłonił się, żeby zobaczyć, kto go niepokoi: – Odejdź od mojego kubła! – Spinney warknął głosem taksówkarza.
Jim uśmiechnął się z uznaniem i pokiwał głową: „Będzie dobrze”.
(Brian Jay Jones, „Jim Henson. Tata mupetów”)”