Kinga Duda przeprowadza się do Anglii. Gazety piszą, opinia publiczna się polaryzuje. Jedni mówią, że porażka bo pokazuje że młodzi nie mają tu co robić i nawet ojciec prezydent nie pomoże. Inni, że dobrze bo jakby złapała tu robotę, to by wszyscy mówili że po znajomości. Tak źle i tak niedobrze. A ja ją rozumiem. Bo tam jak ją ktoś zapyta, co robi ojciec, to odpowie że „president”. I każdy pokiwa głową, bo przecież prezes to praca jak każda inna. Zamiast wchodzić na grząskie polityczne tematy, będzie można spokojnie wrócić do kawusi.