Akcja grania w radiu więcej polskiej muzyki, żeby wesprzeć polskich artystów poszkodowanych przez koronawirusa to głupota, jakiej nie widziałem od lat.

Dlaczego:
1. Kasa do wypłaty będzie i tak za rok – jak podliczą te wszystkie emisje.
2. Odwołano koncerty, a więc po dupie dostają teraz najbardziej wykonawcy. A tymczasem gros pieniędzy z tantiem idzie do kompozytorów i autorów tekstów.

Proporcje są takie:
– kompozytorzy i autorzy wszystkich piosenek nadanych w rozgłośni komercyjnej mogą liczyć po roku na nawet 7% przychodów tej stacji (naturalnie, to jest do podziału na wszystkich, proporcjonalnie do liczby emisji).
– za ten sam okres czasu wykonawcy, którzy w tych piosenkach wystąpili mogą liczyć na niecałe pół procenta tej kwoty.

Wychodzi, że piosenkarz dostaje 14 razy mniej od kompozytora. Problemu nie ma Robert Gawliński czy Ania Dąbrowska. Sami sobie komponują i występują – więc brak koncertu ich nie zabije. Ale jest cała rzesza młodych / niszowych artystów, którzy mają „warunki” głosowe, ale na początku kariery zawsze ktoś inny pisze piosenki.

Bardziej im pomożecie idąc na lub promując ich koncert, jak już ta zaraza minie. I płytę też kupcie.