9 lat temu schowałem do kieszeni uprzedzenia i wyjąłem z niej pieniądze. Z drżeniem rąk podpisałem kwit na dość egzotyczną opcję, jaką była wtedy kia c’eed. Do minionego piątku przejechałem 330000 km (słownie: trzysta trzydzieści tysięcy km) bez ani jednego problemu (słownie: zero problemów).
W piątek, w drodze do Amsterdamu usłyszałem, że coś zaczęło melodyjnie grać pod maską. Zanim się zorientowałem co to, zobaczyłem że wyprzedza mnie dym z rury wydechowej.
W tej chwili mam na liczniku 331500. To brzydkie jak noc kombi dowiozło mnie do domu także bez turbiny.
Była to opowieść o stereotypach.