Byłem wczoraj w muzeum na takiej wystawie poświęconej przedmiotom użytku codziennego i temu, jak się zmieniały. Zaczęło się od pieczęci cechu gwoździarzy (to tacy kolesie, co kiedyś ręcznie wykuwali gwoździe). Potem były stare maszyny do pisania i stanowisko zecerskie (mam nadzieję, że nie trzeba tłumaczyć, czym zajmował się zecer). Był też telegram i żelazko na węgiel stojące obok takiego wypasionego współczesnego zestawu do prasowania. A w gablotce naprzeciwko leżał mój przyjaciel. Obok niego jego cyfrowy brat – DAT. Pieczęci używamy do dziś, żelazko ewoluuje, tymczasem zaledwie 25 lat wystarczyło, żeby tych dwóch świat już nikt nie potrzebował. I to prawda chyba, że historia dzieje się na naszych oczach.