-1. Kolegium redakcyjne

Dziś, w przerwie między jednym a drugim szkoleniem, załapałem się na kolegium redakcyjne. Swojskie klimaty. 
Wcześniej dostałem wizę. „Wisisz mi 150 funtów” – powiedziała sekretarka. Za rejestrację wizy. Google nie wiedziało ile to 150 funtów południowosudańskich, ale podobno 50$. Kolejny zonk – nie ma tu bankomatów, z wyjątkiem wypłat lokalnej waluty z lokalnych kont. Więc jestem z lekka w dupie, bo mam przy sobie $198, które muszą mi starczyć na wizę oraz zapłacenie za szamunek za miniony okres. Może się uda. Majki Pajki powiedział, żebym nie pękał, jakoś to rozliczymy.
Porządek obrad był następujący:

  1. Finanse. Kto i za co dostanie kasę, ile tej kasy jest do końca roku, dlaczego nie zabudżetowano jeszcze przyszłego i takie tam. Hasło przewodnie „nie pękajcie”
  2. Moja wizyta. Z cyklu, że wprowadzono zmiany, że zmian jeszcze trochę będzie, że trzeba się teraz oswoić i takie tam. Hasło przewodnie „nie pękajcie”
  3. Jedzenie. Najciekawsza część kolegium. Oto bowiem podniósł się z krzesełka amigo, który rzecze: „w porze lanczu, kucharka przynosi jedzenie. Jestem wtedy na dużurze, jak schodzę po wiadomościach do kuchni, to wszyscy jedzą a garnki są puste. Nie może być tak, że jedni sobie nakładają więcej a inni nie mają potem co jeść”. Na to propozycja: „może niech kucharka wydziela porcje po równo”. I z drugiej strony sali: „a skąd ma wiedzieć ile w radiu jest osób”. Kolejny głos: „ja nakładam więcej tylko jak mam gościa w studiu, przecież nie będę przy nim jadł, nie wypada nie poczęstować”. Po chwili „a może mi ktoś wyjaśnić, dlaczego jest tak, że jak czasem przychodzę do kuchni to jedzą z naszej michy studenci z kampusa naprzeciwko?”. Kolejny głos: „uważam, że kucharka powinna przychodzić do radia przynajmniej raz w tygodniu i tu gotować – wtedy będzie wiedziała ile porcji i ile składników jej na to pójdzie”. Zebrani przytaknęli.
  4. Słuchawki. Dlaczego są rozwalone, dlaczego reporterom ktoś kradnie, czy będą nowe i takie tam. Hasło przewodnie „jakoś to rozwiążemy, nie pękajcie”.
  5. Jak radzić sobie w święta. Księgowy oznajmił, że w związku z oszczędnościami, podczas świąt dostępny będzie jeden kierowca, żeby pozostali odpoczęli i takie tam. Hasło przewodnie: „dobrze poplanujcie wyjazdy i nie pękajcie”.
  6. Reklamy. „Nie może być tak, że idę do klienta i obiecuję im 20 spotów dziennie, a potem patrzę w logi poemisyjne i widzę tylko 2 emisje. Ogarnijcie się – to do prezenterów – wasza praca polega także na pilnowaniu reklam”. Głosy w dyskusji „to nie ja, ja zawsze wstawiam za kogoś”. Bez hasła przewodniego.
  7.  Nazwa radia. Trwa gorączkowe poszukiwanie nazwy dla stacji, bo obecna jest tymczasowa. Na tablicy kilkanaście propozycji, w tym Nil FM i takie tam. Hasło przewodnie „jakoś to będzie, nie pękajcie”.
Pojutrze znowu kierat i karuzela ze znanymi madonnami. Jestem już spakowany i czuję się dość dziwnie. Kiedy tu leciałem wydawało mi się dość irracjonalne ściąganie kolesia z drugiego końca świata tylko po to, żeby nauczyć paru fajnych w sumie innych kolesi, jak używać programu emisyjnego. Na miejscu okazało się, że praca u podstaw to część roboty. Jak ułatwiać sobie życie, jak zorganizować sobie ramówkę, jak trzymać porządek w kwitach i jak nie zamęczyć tym wszystkim słuchacza.
I najważniejsze: radio gra od poniedziałku przez całą dobę.
Jutro w porze lanczu po raz ostatnio przybiję z nimi piątkę. Co im mogę powiedzieć. Chyba tylko „nie pękajcie”.
« »